Płacz, krzyk, krew, mord, gwałt – wojna w Ukrainie!
Jako społeczeństwo poradziliśmy sobie w tym kryzysie doskonale. To było pospolite ruszenie ludzi dobrych serc.
To mieszkanki i mieszkańcy Polski otworzyli swoje domy dla uchodźców z Ukrainy. To czego zabrakło od strony państwa to koordynacja działań, to pomoc tym, którzy chcieli nieść pomoc. Działali po omacku.
W moim biurze poselskim, przy wielkim udziale i pomocy ze strony wolontariuszy i wolontariuszek otworzyłam punkt pomocowy dla uchodźców z Ukrainy. Drzwi otwierały się ciagle. Przychodziły osoby. Przyszła zapłakana matka z dwójką dzieci na ręku, która dopiero, co wróciła z frontu. Przed chwilą bomby spadły na jej dom. My, wolontariusze i wolontariuszki nie mając przeszkolenia psychologicznego, nie mogąc sobie wyobrazić cierpienia tych osób, musieliśmy w jakikolwiek sposób służyć im pomocą.
Moim zdaniem rząd nie zrobił tyle, ile mógł zrobić. Rząd przerzucał odpowiedzialność na samorządy. Samorządy choć obciążone napływem ludzi, ostatkiem sił dawały jakoś radę. Ogromne wyrazy szacunku dla Prezydenta Przemyśla i Rzeszowa za koordynację napływu ludzi z Ukrainy.
Warszawa w przeciągu kilku miesięcy zwiększyła swoją liczbę mieszkańców o 250 tys. osób. To jest bardzo dużo ludzi. W Warszawie brakuje mieszkań dla obywateli i obywatelek Polski mieszkających w stolicy, a tutaj trzeba było rozlokować ćwierć miliona osób. Miasto nie radziło sobie z nadzorem dworca i przerzucało wszystko na rząd. Rząd na samorządy. Koło się zamyka.
Brakowało mi w tym dramatycznym momencie odrzucenia wszystkich sporów, które mamy na co dzień. I stwierdzenia, że dobra w tej sprawie przestańmy się kłócić. Jest wojna i należy pomóc matkom z dziećmi.
Chciałabym, aby tak dramatyczne sytuacje, tak skrajne momenty w historii, były wyjęte spod logiki walki politycznej. Oczekuję od rządu i opozycji demokratycznej, żebyśmy nie rozgrywali interesów politycznych, tylko żebyśmy pomagali Ukraińcom i Ukrainkom. To jest nasza misja dziejowa.
#RobimyRobote